Przekonali się o tym zawodnicy z Amatora Kołobrzeg, po meczu z Lotnikiem, w którym zmierzyli się z własną strzelecką niemocą i bramkarzem M. Żygowskim. Spotkanie trzymało kibiców w napięciu do samego końca, bowiem zdesperowani goście atakowali do ostatniego gwizdka, aby wywieźć z Mirosławca choć jeden punkt. Ich determinacja była zrozumiała, gdyż przez większą część spotkania grali lepiej, posiadali wyraźną przewagę, a nie potrafili tego potwierdzić bramkami. Zdecydowanie słabiej prezentujący się tego dnia Lotnicy trafili zaś do siatki dwa razy i dopisali sobie w tabeli kolejne trzy punkty.
Lotnicy wyszli na mecz w składzie dalekim od optymalnego. Absencja kilku graczy spowodowała, że w polu zagrać musiał rezerwowy bramkarz. Nie tłumaczy to jednak postawy zespołu, który od razu dał sobie narzucić warunki gry gości. Zawodnicy z Kołobrzegu wyczuli słabą dyspozycje przeciwnika i szybko zdobyli wyraźną przewagę. Lotnik grał chaotycznie, mnożyły się niecelne podania i bezmyślne zagrania. Przez dłuższy czas nie potrafił poważnie zagrozić bramce przeciwnika. W dodatku pojawiły się wzajemne pretensje i kłótnie, co na pewno nie pomagało w otrząśnięciu się z przewagi. To, że na przerwę Lotnicy zeszli bez utraty gola, zawdzięczać mogli tylko bramkarzowi, M. Żygowskiemu, który kilka razy wspiął się na wyżyny swych umiejętności i bronił fantastycznie strzały napastników z Kołobrzegu.
Po przerwie obraz gry mocno się nie zmienił. Lotnicy wprawdzie spisywali się nieco lepiej, ale goście nadal przeważali. Co chwila zmuszali obrońców i bramkarza do rozpaczliwych czasem interwencji. Na szczęście Lotnicy przypomnieli sobie, jak się gra w piłkę, i potrafili się zrewanżować groźnymi kontrami. Ich kilka szybkich akcji mogło się nawet zakończyć objęciem prowadzenia, ale bramkarz kołobrzeżan pokazał, że i on nie stoi między słupkami z przypadku. Gościom sprzyjało też szczęście, gdy po rajdzie lewą stroną M. Gławdela i strzale M. Dudy piłka trafiła w słupek. Niestety… Szczęście opuściło ich gdzieś na kwadrans przed końcem spotkania. Po składnej akcji w środku pola M. Duda dograł do rozpędzonego G. Koźbiała, który wdarł się z prawej strony w pole karne i potężnym strzałem wpakował piłkę do siatki obok bezradnego bramkarza. Kilka minut później było już 2 – 0. Po akcji Koźbiała prawą stroną boiska Stańczyk dograł piłkę za plecy obrońców do wchodzącego w pole karne Dudy, a ten z linii końcowej dośrodkował perfekcyjnie na głowę do M. Watracza, który z prawie zerowego kąta trafił do bramki. Radość z podwyższenia prowadzenia nie trwała długo. Dwie, może trzy minuty później goście odpowiedzieli bramką kontaktową i rzucili się do ataku, by zdobyć choć jeden punkt. I kilkukrotnie byli tego bliscy, ale na ich drodze znów stanął M. Żygowski, niewątpliwie zawodnik meczu. Po ostatnim gwizdku radości Lotników nie było końca, a goście schodzili z boiska kręcąc z niedowierzaniem głowami. Jak mogli przegrać w takim meczu…?
Skład: Żygowski, Górski, Głuczkowski, Woźniak, Gławdel, Lewandowski, Pałka, Duda, Stańczyk, Koźbiał, Watracz, Górski, Plewa, Grinczelis.
Bramki: Koźbiał, Watracz ( asysty Duda - 2 )